środa, 11 stycznia 2017

Joanna Balcerska… dziewczyna która dogoni Dettoriego!

Poprosiłam Asię żeby wybrała miejsce w którym będzie czuła się swobodnie. Bez namysłu wskazała stajnię. „Wiesz, warunki są dość spartańskie…” powiedziała, ale obie nie miałyśmy wątpliwości że to najlepsze miejsce do rozmowy o wielkiej pasji, talencie, i planach na przyszłość. Spotkałyśmy się w bardzo szczególnym i symbolicznym dniu. Ostatnim dniu 2016 roku.

Czy przygotowujesz sobie listę postanowień które zrealizujesz w Nowym Roku czy raczej działasz spontanicznie i planujesz na bieżąco?
Raczej nie mam postanowień noworocznych. Mam wrażenie, że jeśli ktoś robi takie postanowienia na Nowy Rok ich realizacja trwa krótko, i bardzo często się je porzuca. Zawsze przecież będzie kolejny Nowy Rok i można będzie znów coś zaplanować. Wierzę w postanowienia które wynikają z różnych zdarzeń, które są przypadkowe, ale mają na nas duży wpływ.

fot. Zuzanna Zajbt

Jak na osobę która trafiła na Służewiec zaledwie 3 lata temu masz już za sobą bardzo duży sukces. Zajęłaś pierwsze miejsce w ubiegłorocznej edycji Czempionatu Młodych Jeźdźców. Opowiedz proszę jak tu trafiłaś i czym była dla Ciebie ta wygrana.
Pamiętam, że jak byłam jeszcze w liceum, pomyślałam sobie wtedy, że jazda konna to piękny sport którego kiedyś chciałabym spróbować. Czas liceum wspominam jako ten moment kiedy zafascynowałam się sportem, próbowałam wielu dyscyplin. Wizja pracy ze zwierzęciem, nauki, wspólnych doznań – tak sobie to wyobrażałam.
O Służewcu opowiedziała mi mama która kiedyś jeździła tu jako amatorka, potem jako pracownik stajni. Poleciła mi to miejsce jako takie, gdzie za pracę można liczyć na jazdę konną. Poszłam więc do budynków biurowych na terenie toru, gdzie spotkałam Jarka Szmyta. To on zadzwonił do kilku trenerów i finalnie zaczęłam swoją przygodę u trenera Andrzeja Laskowskiego. Tam nauczyłam się podstaw pracy w stajni, oraz podstaw jazdy.

Jaki smak miała wygrana w Czempionacie Młodych Jeźdźców? Podobny do pierwszego wygranego wyścigu?
Pierwsza wygrana smakowała najlepiej, tym bardziej, że zdobyłam ją na klaczy Nimfa, na której bardzo chciałam pojechać w wyścigu. To była moja ulubiona klacz. Zawsze jest fajnie jechać, a tym bardziej wygrywać na koniach które się bardzo lubi. Klasyfikację w Czempionacie obserwowałam od samego początku, i kontrolowałam sytuację. To było bardzo miłe wyróżnienie, chciałabym jednak, żeby wyścigów dla uczniów było zdecydowanie więcej. Żebyśmy mieli szansę mieć więcej dosiadów, tak, aby można było mówić o prawdziwej nauce i jeździe. Obecnie jest z tym problem, boję się że gonitw uczniowskich w sezonie 2017 będzie bardzo mało, a te które zostaną rozpisane nie dojdą do skutku. Jeśli nie będzie współpracy na linii jeździec, trener, właściciel, młodzi jeźdźcy nie mają szans na to aby nabrać praktyki w wyścigach. Nikt z nami nie pracuje, i jeśli nie mamy własnych ambicji, i sami nie dążymy do rozwoju, trudno nam na osiągnięcie dobrych rezultatów.

Do osiągania dobrych rezultatów potrzebne jest też dużo pracy własnej ze swoim ciałem, stosowanie odpowiedniej diety. Mam wrażenie, że jesteś bardzo świadoma konieczności pracy którą należy wnieść aby pozostać w dobrej formie przez cały czas.
Tak, to bardzo pomaga, taka wiedza co należy robić i jak ćwiczyć aby pozostać w dobrej formie przez cały sezon. Moją drugą pasją jest trening fitness, a największa motywacją rezultaty jakie osiągam i różnica fizyczna jaką widzę między mną a innymi dziewczętami. To daje ogromne efekty w jeździe konnej, tej w wyścigu i codziennej, treningowej.

Gdzie pracujesz obecnie?
Wraz z otwarciem stajni Mk Racing jestem zatrudniona u trenera Macieja Kacprzyka, wcześniej pracowałam u trenera Andrzeja Walickiego.

Czy to jest praca, czy pasja?
I pasja i praca. Praca jest zawsze wtedy kiedy musimy robić rzeczy mniej pasjonujące, nie związane z końmi. Pasja to wszystkie te wspaniałe momenty pracy z koniem i wielkiej satysfakcji z niej.

Poczekaj, poczekaj…byłam ostatnio świadkiem dość nietypowej sytuacji. Podczas wizyty u swojego konia usłyszałam głos z jednego z boksów młodej klaczki która niedawno przyjechała do treningu. Zainteresowana zajrzałam do boksu, w którym stałaś Ty i starałaś się zaprzyjaźnić z przerażoną klaczką dla której wszystko było nowe i straszne… spotkałam się z taką sytuacją po raz pierwszy przyznam, i było to dla mnie bardzo poruszające i wzruszające zdarzenie.
Nie mam przygotowania teoretycznego, i nigdy nikt mnie za rękę nie prowadził. Miałam jednak to szczęście spotkać garstkę osób które chciały poświęcić trochę swojego czasu i pomóc mi na początku mojej pracy. Dużo przyglądałam się pracy innych osób, oraz koniom, szczególnie ich reakcjom na różne bodźce. Zawsze zwracam uwagę na przestraszone klaczki które bardzo ciężko znoszą pobyt w nowym otoczeniu, szczególnie pierwsze dni pobytu w stajni wyścigowej. Przed nimi przecież ciężka praca i dobrze jest jeśli wiedzą, że człowiek jest ich przyjacielem a nie wrogiem i mogą mu zaufać.
Brak personelu do pracy, duże tempo, nie sprzyjają powolnemu oswajaniu i wdrażaniu koni do pracy. Koń który ma osiągać dobre wyniki, musi być zdrowy fizycznie i psychicznie. Musi mieć stworzone optymalne warunki do pracy, być dobrze żywiony. Mieć wokół siebie ludzi którzy zwracają uwagę na wszystkie sygnały które pokazuje. To niestety odwieczny problem służewieckich stajni, na który nie mam wpływu. Ale robię co mogę żeby pracować jak najlepiej.

fot. Zuzanna Zajbt

Poza pracą w stajni, pasją do treningów, realizujesz jeszcze kilka projektów. Opowiedz o nich proszę.
Wspólnie z grupą jeźdźców postanowiliśmy założyć Stowarzyszenie Jeźdźców Wyścigowych, którego celem jest wspieranie jeźdźców wyścigowych w ich codziennej pracy, oraz stworzenie optymalnych warunków pracy w sezonie wyścigowym. Zależy nam na wszystkich osobach które posiadają licencję profesjonalnego jeźdźca oraz osobach które nie ścigają się profesjonalnie, pracują jednak z końmi na co dzień i biorą udział w jeździe treningowej. Pod patronatem Stowarzyszenia chcemy przeprowadzić cykl szkoleń i warsztatów w zakresie behawioryzmu, techniki jazdy, budowania strategii jazdy podczas wyścigu. Zależy mi na tym, aby w końcu jeźdźcy mieli możliwość przeprowadzenia codziennych ćwiczeń w sali treningowej, możliwość korzystania z profesjonalnego, mechanicznego konia wyścigowego. Niezbędne są szkolenia w zakresie właściwego posyłania konia, utrzymywania sylwetki i balansu ciała.
Kolejnym projekt to Puchar Amazonek. Marzę o tym, aby Puchar miał swoją markę w świadomości kibiców. Aby był rozpoznawalny jako stały punkt w programie wyścigowym. W planach mamy 9 gonitw na 3 torach (Warszawa Służewiec, Wrocław Partynice, Sopot) w których udział wezmą amazonki, bez względu na posiadaną kategorię jeździecką. Niezbędne jest pozyskanie dużego sponsora którego produkty będą „twarzą” Pucharu Amazonek. Myślę o profesjonalnej sesji zdjęciowej dla dziewcząt, promocji wydarzenia w mediach społecznościowych. Zależy mi na eleganckim, profesjonalnym evencie który na stałe wpisze się w wydarzenia prowadzone na torach wyścigowych w Polsce. Chciałabym aby szczególnie młodzi ludzie zauważyli piękno tego sportu, żeby stał się częścią ich życia.

Pomyśl sobie teraz że jest rok 2027. Gdzie i jak siebie widzisz?
Nie wyobrażam już sobie życia bez koni. Czy na Służewcu? Nie wiem…czasem ta praca jest bardzo przytłaczająca. Dla pasjonatów raczej. Jest to bardzo ciężka praca, i nie każdy jest gotów na takie poświęcenie. Sporo osób wyjechało, pracują w stajniach za granicą, gdzie rzeczywistość wygląda zdecydowanie inaczej niż u nas. Teraz, w zimę, jest najciężej. Jest mało amatorów, bardzo ciężkie warunki którym stawiamy czoło codziennie. Chciałabym aby Służewiec tak się zmienił, żeby każdy kto ma chęć i kocha konie mógł tu zostać i godnie pracować. Raczej nie wyjechałabym nigdzie na dłużej. Kocham Polskę i moją Rodzinę. Za 10 lat… chyba powinnam już mieć co najmniej dwójkę dzieci. No i męża.

Bardzo często mówisz o swojej Rodzinie, są bardzo ważni dla Ciebie…
Tak, mam dużą rodzinę, bardzo się z tego cieszę, i jestem za to bardzo wdzięczna moim Rodzicom. Mam pięcioro rodzeństwa, także na co dzień jest bardzo wesoło. Jestem najmłodsza. Mam wspaniałego Tatę. Taki… mniej uczuciowy niż Mama, ale jest bardzo konsekwentny i pracowity. Podziwiam moją Mamę, która jest mi bardzo bliska, bardzo dużo się od niej uczę. Moi Rodzice całe swoje życie poświecili nam, dzieciom. Bardzo ich kocham. Nigdy mi niczego nie brakowało. Do rodzeństwa zawsze mogę się zwrócić o pomoc. Są wspaniali.

Czy poza wzorcami w domu masz jeszcze swoich mistrzów których podziwiasz?
Z osób które spotkałam na Służewcu, osobą która ma ogromną wiedzę i którą bardzo polubiłam jest Pan Marek Martowicz (wieloletni koniuszy u trener Doroty Kałuby - przyp. red.). Ten człowiek widzi i wie wszystko!:) Zauważa i czuje rzeczy, których inni nie widzą na pierwszy rzut oka. Zawsze zauważa pierwsze niepokojące objawy u koni.
Maciek Kacprzyk też jest osobą od której bardzo dużo się nauczyłam. Cieszę się że mam możliwość pracy z klaczkami, że mi ufa i powierza je do opieki. W stajni panuje spokój, co bardzo przekłada się na same konie. Czują ze nikt się tu nie spieszy, mamy wystarczająco czasu na wszystko, jesteśmy w stanie poświęcić każdemu z koni odpowiednią ilość uwagi i opieki.
Podoba mi się praca Monty Robertsa. To moje marzenie aby w taki sposób pracować z koniem, uważam, że to wspaniałe i najwłaściwsze co może zrobić człowiek ze zwierzęciem.
Styl jazdy to oczywiście Frankie Dettori. Jest mistrzem w tym co robi. Chciałabym jeździć tak jak on.

Czy jest taki koń z którym bardzo chciałabyś pracować i pojechać na nim wyścig?
Tak…jest taki koń za którym bardzo tęsknię i marzyłam o tym żeby na nim pojechać w wyścigu. I zła jestem na siebie, że nie podjęłam ryzyka i nie kupiłam go. Ten koń to Dżango. Jestem przekonana, że to bardzo dobry koń. Wymagał jedynie więcej pracy, uwagi, poświęcenia. Jest mi bardzo przykro, że nie został z nami.
Zapadła mi też w pamięć taka mała kobyłka…mówiłam na nią "Szyszka". Bardzo lubiłam z nią pracować, cieszyło mnie jak widziałam jej postępy.

Co w sobie lubisz?
Lubię to, że jestem wysportowana. Lubię swoje ciało. Jestem ambitna.

A co chciałabyś zmienić?
Być bardziej pracowitą. Jak mój Tato. On wchodzi do domu i od razu bierze się za inne obowiązki. Ja wszystko odwlekam, i zostawiam na ostatnią chwilę.